wtorek, 4 lutego 2014

Urodzinowa Notka ;3

Wszystkiego najlepszego Agnieszka ! <3



Do pokoju dwóch młodych kobiet wpadały nieznośne, ranne promienie słoneczne, oświetlając wszystko dookoła. Brązowo-kremowe ściany pięknie komponowały się z ciemnym fioletem na pościelach, nadając uroku pomieszczeniu mieszkalnemu. Na środku znajdowały się dwa łóżka, a po lewej stornie wieża. Obok urządzenia dwa równe stosy płyt. Każdy innej osoby. Pierwszy składał się przeważnie ze „spokojnego” popu, drugi natomiast z hip-hopu i rapu.
Dalej stały dwie takie same szafy. Wyglądem przypominały tylko zewnętrzną stronę, wewnątrz były całkowicie różne. Nie tylko to różniło te dwie nienormalne osoby. Zewnętrznie i wewnętrznie były tak całkowicie różne, jednak jednocześnie takie same. Dziwne i niezrozumiałe, ale prawdziwe. Łączyła je miłość do książek. Obie uwielbiały także pisać i śpiewać. Trochę dziwne połączenie, a jednak wszystko jest możliwe. Tak jak już wspomniałam, dziewczyny lubiły inną muzykę, miały różne upodobania. Trudno im było się dogadać, ale jak to mówi stare powiedzenie: „Przeciwieństwa się przyciągają.” Jak widać nie tylko w miłości, ale także w przyjaźni. Można je było spokojnie porównać do „Jing i Jang”, ognia i wody lub pary kolorów: czarny i biały.
^*^
Blondynka o długich, prostych włosach powoli uniosła zaspane powieki i usiadła na łóżku. Rozejrzała się dookoła i jej wzrok spoczął na sąsiadce. Miała ona bowiem brązowe, kręcone włosy do łopatek, ciemną karnację i czekoladowe oczy, teraz skryte pod powiekami. Dziewczyny żyły ze sobą w przyjaźni. Kochały się jak siostry, były sobie bliskie i takie tam bzdety. Najważniejsze, że mogły sobie ufać i liczyć na drugą.
- Agnieszka! – krzyknęła szarooka. W odpowiedzi usłyszała jedynie ciche mruknięcie przyjaciółki. Zirytowana podeszła do budzonej wcześniej, pociągnęła kołdrę, która chwile potem znalazła się na ziemi, i zrzuciła czekoladowooką z łóżka. Ta od razu poderwała się i uniosła do pozycji stojącej. Jej oczy ciskały błyskawicami w blondynkę. Ona nic sobie z tego nie robiąc, wybuchła głośnym śmiechem.
- Julia, debilko! Nie można delikatniej?! Z kim ja żyję?! – krzyczała mocno zirytowana Agnieszka.
- Oj, kochanie nie złość się tak. Wołałam, krzyczałam, biłam. A ty nic! Masz szczęście, że nie sięgnęłam po ciężką artylerię! – odpowiedziała, cały czas się śmiejąc. Tak właśnie wyglądał każdy poranek dwóch przyjaciółek. No może wyjątkiem były weekendy.
- Dobra, dobra. Zbieraj dupę. Ja lecę na trening, a ty rób tam… a rób co chcesz.- dodała blondi z chytrym uśmieszkiem. Julia od 5 lat trenuje siatkówkę, lubi to, co robi. Agnieszkę natomiast nie ciągnęło nigdy do sportów, jednak bieganie wieczorem lub rano z przyjaciółką uwielbia.
Po tych słowach Panna J udała się do łazienki. Tam ubrała się w wcześniej przygotowane krótkie, czarne spodenki i luźną, czerwoną, sportową bluzkę z krótkim rękawkiem.  Do tego dobrała czarne adidasy, a włosy związała z wysoką kitkę. Zrobiła jeszcze leciutki makijaż i mogła wychodzić.
Przechodzą przez sypialnię zauważyła, że jej współlokatorka wróciła do łóżka, nie miała zamiaru dopuścić, by dalej spała.
- Wstawaj dupo wołowa! Nie będziesz leżeć cały dzień w łóżku. Do pracy! – powiedziała wskakują na łóżko biednej, nic nie spodziewającej się dziewczyny. Ta wystraszyła się nie na żarty.
- A weź idź już i nie pierdziel. Dzisiaj nie idę, mam wolne. – odpowiedziała czekoladka - tak bowiem, brzmiało przezwisko Agnieszki - głosem cichym, spokojnym jak na wkurzoną osobę.
- No dobra, dobra. To w takim razie dzisiaj ty robisz obiad. Jak wrócę, to może pooglądamy jakiś film? – zapytała słodziutko szarooka. W jej głosie można było rozpoznać śladowe ilości ukrywanej ironii. Widziała bowiem, że i tak będą oglądać film, zawsze tak robią. Zazwyczaj są to mrożące krew w żyłach horrory, jednak zdarzają się czasami ckliwe komedie romantyczne i fajne wyciskacze łez. W końcu trzeba trochę popłakać.
Dziewczyna nie otrzymała jednak odpowiedzi na pytanie, chyba że uznaje się wywrócenie brązowymi oczami. Chichotając cicho pod nosem wyszła z domu i truchtem pobiegła na sale, gdzie odbywały się treningi. Do pokonania miała niecałe 2 kilometry.
^*^
Za oknem mieszkania przyjaciółek rozkwitały piękne kwiaty, mimo iż mieszkały w mieście, to na ich balkonie nigdy nie brakowało cząstki wsi, na której się wychowały. Na osiedlu znajdował się mały plac zabaw dla dzieci i kilka maszyn do ćwiczeń. Dalej stał mały, żółty sklepik spożywczy, a koło niego grupka starszych ciotek wymieniających się nowymi plotkami. Za to w mieszkaniu naszych bohaterek, jak zawsze, coś się działo.
- Aga, wróciłam! – krzyknęła od progu wchodząca dziewczyna. Szybko ściągnęła buty – robiąc przy tym niemiłosierny bałagan, ponieważ zrzuciła kilka rzeczy leżących na szafce - i zostawiła je w nieładzie.
- Ok. Jestem w kuchni, ułóż po sobie buty ! – odkrzyknęła czekoladka. Mimo że nie widziała poczynań młodej kobiety, dobrze wiedziała, że zrobi to co zawsze. Julia była bowiem strasznym bałaganiarzem.
- Dobrze, dobrze mamusiu. – sarknęła blondynka wchodząc do kuchni.
Dopiero teraz poczuła, że coś cudownie pachnie, zapewne obiad przygotowany przez brunetkę.
- Co na obiad ? – zapytała niepewnie, ponieważ w tej kwestii nie miała dużego zaufania w towarzyszce. Nie to, że nie umie gotować, tylko bardzo lubiła eksperymentować, czego ona nie pochwalała. Choć sama nie umiała gotować.
- Spokojnie, to tylko gulasz. – odpowiedziała z nutką urazy w głosie.
- Jejjj… Jak ja dawno gulaszu nie jadłam! Jesteś najlepsza! – powiedziała jasnowłosa, jednocześnie klaskając i podskakując jak małe dziecko. Czasami zachowywała się naprawdę dziecinnie.
- A teraz idź się umyć i przebrać. Nie zapomnij tylko wymyć rączek przed obiadem. – powiedziała matczynym głosem Aga, starając się przy tym nie roześmiać. Nie udało się , po chwili obie śmiały się z ich krótkiego dialogu.
Julia poszła do łazienki, a Agnieszka w spokoju kończyła robić obiad.
^*^
Gdy dziewczyny kończyły obiad, do drzwi niespodziewanie ktoś zapukał.
Julia wstała i szybkim krokiem pobiegła otworzyć.  Po chwili znajdowała się w ramionach wysokiego, przystojnego chłopaka o czarnych - jak węgiel - włosach i pięknych zielonych - jak trawa - oczach. Tuż za nim wszedł równie wysoki i przystojny chłopak, jednak ten miał brązowe, niczym kora, włosy i oczy połyskujące błękitem.
- Siemka Mała, gdzie Aga ? – zapytał swobodnie chłopak z niebieskimi oczami, lekko szturchając Julię łokciem. Ona była jednak zbyt zajęta swoim chłopakiem, żeby odpowiedzieć, więc wskazała palcem w stronę kuchni. Chłopak odszedł we wskazane miejsce.
- Kocham cię Mateusz, wiesz ? – wyszepta blondyna do chłopaka, który cały czas trzymał ją w żelaznym uścisku.
- Wiem, ja ciebie też, Kochanie - odpowiedział po chwili.
- Chodź, zobaczymy co z Agnieszką i Markiem. - po tych krótkich wyznaniach dziewczyna pociągnęła chłopaka w stronę kuchni.
Zastali tam niemałą sensację, Agnieszka siedziała na kolanach przybysza całując się z nim namiętnie. Nie byli oni razem, jednak coś między nimi iskrzyło. Była ta pisana chemia itd. No wiecie… ona kochała jego, on ją jednak nikt nie mógł zrobić pierwszego kroku.
Julia zaśmiała się głośno, zwracając uwagę zakochanych. Odskoczyli od siebie natychmiastowo. Agnieszka oblała się czerwonym rumieńcem. Jej twarz dosłownie  przypominała buraka. Nie bardzo się tą sytuacją przejmując, blond pobiegła do Agnieszki i mocno ją przytuliła.
- Wiedziałam. Wiedziałam, że tak będzie. Wreszcie dałaś radę! Albo on dał.
– wyszeptała na ucho przyjaciółki. Po czym obie zachichotały.
Po chwili Julia, odwróciła się do chłopaka Agnieszki, po czym mocno uderzyła go w tył głowy.
- Jezuuu, Julia! Za co? – powiedział zdezorientowany chłopak, masują przy tym bolące miejsce.
- Co tak długo, głupku? – zapytała winowajczyni z chytrym uśmieszkiem. Jednak w jej oczach tańczyły wesołe iskierki radości.
W odpowiedzi wszyscy zaśmiali się.
- Chodźcie, idziemy się napić. – po tych słowach wszyscy udali się do salonu z kieliszkami w ręku i mocnym alkoholem.
^*^

Po niecałej minucie wszyscy czworo siedzieli już w salonie na ziemi i grali w butelkę – na pytania oczywiście.
- Jak się poznałyście? – zapytał Marek, chłopak brązowowłosej.
- Hmm… To dość długa historia. – odpowiedziała Agnieszka z uśmiechem.- No może tak najprościej, spotkałyśmy się w księgarni, kupowałyśmy tę samą książkę. Później to tak samo poszło, okazało się, że mieszkamy niedaleko. Razem wychodziłyśmy na lody, bawiłyśmy się, spotykałyśmy, gadałyśmy o chłopakach i obgadywałyśmy inne dziewczyny.
- Ale jak to nie widziałyście, że mieszkacie w jednej miejscowości, przecież Julia mieszkała na wsi, ty też? Nie rozumiem. – dopowiedział Mateusz.
- Kochanie, nie ma tu czego rozumieć. – stwierdziła Julia i dała słodkiego buziaka swojemu chłopakowi. - Agnieszka dopiero wtedy się przeprowadziła, więc nie wiedziałyśmy o swoim istnieniu. – zachichotała. - Dopiero musiałyśmy się spotkać w innym mieście, żeby się zaprzyjaźnić - dodała na koniec.
- Dobra, dalej? – zapytała Agnieszka.
Nie czekając na odpowiedź wszystkich, Mateusz zakręcił butelką.
Wypadło na Agnieszkę.
- Co zrobiłaś najgłupszego pod słońcem? - dwie dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, po czym parsknęły głośnym śmiechem. Chłopacy patrzyli na nie jak na wariatki, ale im to nie przeszkadzało. Śmiały się dalej, a łzy zaczęły spływać po ich zaróżowionych od alkoholu policzkach.
- Zamknęłyśmy w trumnie naszego przyjaciela Filipa. – odpowiedziała, kiedy nieco się uspokoiły.
- Co?! – wykrzyknęli oba przedstawiciele płci brzydkiej.
- No, byłyśmy pijane. On nas upił. – zachichotały. - Po czym w drodze powrotnej do domu, gdy mijaliśmy kostnice, w naszych chorych głowach zaświtał pomysł, żeby Filipa zamknąć w jednej z trumien. No, jak pomyślałyśmy, tak zrobiłyśmy. Nieźle się później musiałyśmy tłumaczyć właścicielowi, dlaczego z jego z trumny wyszedł zdrowy człowiek. Facet był bliski zawału… - Zacięła się, ponieważ już nie mogła wytrzymać i tak cała czwórka tarzała się ze śmiechu.
- A wy? Co zrobiliście najgłupszego pod słońcem? – zapytała Julia, nie przejmując się butelką. Chłopcy zareagowali dokładnie tak samo jak dziewczęta. Wymienili spojrzenia i śmiali się.
- Robiliśmy striptiz na planie zdjęciowym do jakiegoś tam filmu, teraz jesteśmy gwiazdami kina. A najlepsze jest to, że wcale to nie było zamierzone. Po prostu upiliśmy się i wparowaliśmy na jakiś plan. – opowiedział jeden z chłopaków.
Tak, jak i nasze dwie bohaterki, oni byli najlepszymi przyjaciółmi.

^*^
Dwie pary rozmawiały jeszcze długo - do białego rana. A potem była sobota i kolejne odpały oraz przypały. Przynajmniej będzie co wnukom opowiadać.
To właśnie historia dwójki przyjaciółek, które, jak już wiecie, są mocno nienormalne, ale i tak bardzo się kochają.

 ^*^

Po korekcie czegoś takiego boli mnie głowa :D Nawet nie wiem, czy do końca jest to sprawdzone… Że też się na to zgodziłam! :D

Julia: no w życiu bym nie pomyślała, że wymyślisz coś tak dziwnego ;o Znam cię już, no z 8 lat będzie, i wiem, że jesteś lekko pierdolnięta – taaaa, lekko xd – no, ale takie coś… Wow ;o

Agnieszka: Uwierz mi, po sprawdzeniu tego przed północą, mam dość… :D Ale jak dobrze wiesz, to jest twój prezent urodzinowy od Julki! A ja dołączam się do życzeń! Wszystkiego dobrego i najlepszego, sto lat małpeczko! :D

                                                                                  ~   Wasza ukochana ktosia, same wiecie która ;*

^*^

No ktosia – przewraca oczami – poprawiła. ; )
Nie wiem od czego zacząć, na początek chciałam się pożegnać bo wiem, że już długo nie pożyję. ; ) Jednak na swoją obronę powiem, że nie mam pojęcia o czym myślałam pisząc to.
Agnieszka, wiesz, że Cię kocham.  Życzę ci oczywiście wszystkiego naj… ! Pieniędzy, fajnego samochodu, domu, męża, równie popapranych - co ja - dzieci. Łezka się w oku kręci.  Żebyśmy żyły tak, jak żyjemy i dalej prowadziły razem tego bloga. ; )
I najważniejsze ! Żebyś wreszcie uwierzyła w siebie, widzę, że czasami brakuje Ci pewności w swoją osobę ( choć nie pojmuję czemu ).
Aaaaa… no i standardowo, jak co roku. Pamiętaj, że masz na kogo liczyć. Masz mnie i ktosia. My cię zawsze kochamy mimo, że mnie denerwujesz, irytujesz, wkurzasz, zanudzasz, itd. To cieszę się, że Cię mam. ; *
Bez ładu i składu, ale przesłanie dotarło. <3 

                                                                                                               ~  Julia