poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 2

Hejka : )
Przychodzimy do Was z kolejnym rozdziałem. Wiemy że z małym opóźnieniem, ale postaramy się poprawić. Mamy nadzieję że rozdział się spodoba.
Zapraszamy do czytania : )

~***~

   Wpatrywali się w siebie, jakby cały świat przestał istnieć. Był tylko on i ona. On zimny jak lód, ona zaś ciepła jak ogień. Od niej biło ciepłem, od niego uderzał chłód. 
Hermiona dostrzegała jedynie stalowe tęczówki swojego wroga, które były przepełnione skrajną nienawiścią do jej skromnej osoby. Natomiast Malfoy zauważył w jej oczach błysk, jeden krótki, lecz bardzo wyraźny, a wyrażał on więcej, niż mógł sobie wyobrazić. Mimo to wiedział, co zaraz nastąpi. Sekunda minęła, gdy nagle po jej zaczerwienionym policzku spłynęła jedna, malutka i czysta, niemal przeźroczysta łza, zostawiając po sobie ślad w postaci małej kropelki na kafelkowej podłodze.
Na twarzy Dracona zagościł, wszystkim już znany, ironiczny uśmieszek. Cieszył się, wręcz był rozanielony tym, że wywołał u Granger taki odruch. Jednak dla niego było to za mało. Chciał, żeby płakała. Chciał ją widzieć zalaną łzami i to właśnie z jego powodu. To mu sprawiało największą radość. W takich momentach opanowywała go euforia. Nie mógł nie skorzystać z okazji i nie podręczyć Gryfonki.
- No, no, no, a kogóż moje oczy widzą. Czyż to nie nasza droga szlamcia Granger? – zapytał ironicznie Ślizgon.
- Odczep się Malfoy!
- O! I to jaka agresywna. Co, wybrałaś się na wakacje? A któż Ci je zafundował? Weasley? Ta ruda łasica?! – ostatnie zdanie prawie wykrzyknął.
- Nie twoja sprawa śmieciu! A teraz zejdź mi lepiej z drogi, bo jak nie tto... - jednak nie dane jej było dokończyć, gdyż Draco w ułamku sekundy znalazł się przy niej, wbijając swoją dziesięciocalową różdżkę z głogu w jej delikatną szyję.
Hermiona jęknęła z bólu, czując jak końcówka magicznego patyka, coraz mocniej wbija jej się w szyję. Próbowała się wyrwać, jednak nie dała rady. Chłopak z całej siły zacisnął swoje ręce na jej drobnych nadgarstkach. Miała wrażenie, jakby całe życie z niej uleciało, powoli zaczęła odpływać w krainę snów, myśląc tylko o wiecznym spokoju i uwolnieniu się od bólu, jaki zadawał jej Ślizgon, z każdą sekundą potęgującym się coraz bardziej. A myślała, że nic nie zepsuje jej tego zapowiadanego – od tak dawna – wspaniałego dnia. 
- Nigdy więcej do mnie nie mów! A już na pewno nie w ten sposób! Najlepiej w ogóle się nie odzywaj, trzymaj swój szlamowaty język za zębami! To ty jesteś śmieciem, nic nie wartą szlamą, którą powinno traktować się jak robaka, a nawet gorzej! Niektóre robaki przy najmniej są pożyteczne! – wykrzyczał jej do ucha swoim jadowitym głosem, a dla podkreślenia swoich słów, zwiększył siłę uścisku.
Jednak dziewczyna już nic nie słyszała. Powieki opadły na jej brązowe oczy, pokrywając ciemnością wszystko dookoła. Ręce opadły w bezwładzie, a ona poczuła, że odpływa.
Zemdlała.       
Jej ciało opadło na umięśniony tors chłopaka, by chwilę później zsunąć się na ziemię.
Draco momentalnie odskoczył – jakby nagle coś go poparzyło – od opadającej na niego Gryfonki. Na koszuli poczuł coś niemile mokrego, następnie zobaczył czerwoną plamkę krwi, która wydawała się wypływać coraz szybciej z nie zlokalizowanej jeszcze przez Dracona, rany. Popatrzył zamglonymi, przerażonymi tęczówkami na Hermionę. Jej twarz wyrażała błogi spokój, jednak z miejsca na szyi, gdzie bezduszny chłopak wbij swój kawałek drewna, wypływała strużka czerwonego, bordowego płynu. Malfoy szybko ruszył w stronę wyjścia. Musiał szybko uciekać. Nie chciałby przecież, żeby posądzono go o morderstwo na pokładzie samolotu. Nawet przez tak głupią błahostkę, jak zabójstwo nic nie wartej, debilnej szlamy – Granger.

~***~



   Wkurwiony do granic możliwości syn Lucjusza Malfoya ruszył do przedziału, w którym czekał na niego zniecierpliwiony przyjaciel. Z głowy nie mogła mu wyjść ta przeklęta Granger i nędzna sytuacja. Cały czas denerwował się, czy aby na pewno nikt się nie spostrzeże, że to wszystko jego wina. Że to przez niego Hermiona leży teraz zakrwawiona w łazience. Porzucona, niczym ktoś, kto właśnie przeżył spotkanie z seryjnym mordercą – normalnie jak w horrorze, pomyślał. – a ten z ‘braku czasu’ pozostawił ją na pastwę losu, czyli innymi słowy, aby wykrwawiła się na śmierć.
Nawet nie zauważył, kiedy doszedł na miejsce. Dopiero teraz mógł się na spokojnie przyglądnąć wnętrzu samolotu. Białe fotele zostały obite… chyba kaszmirem. Zważając na drogość biletów i na to, że Draco znajdował się w pierwszej klasie, wszystko było możliwe. Pozłacane rączki, delikatnie błyszczały w świetle. Stewardessy wciąż nosiły w dłoniach szampany, kawior, krewetki i inne drogocenne specjały.
Poza tym chłopak nie mógł zaprzeczyć, że są ładne. Kuse sukieneczki jeszcze bardziej rozstroiły Malfoy’a, więc potrzebował kilka minut, by się otrząsnąć.
Ogólnie rzecz biorąc – LUKSUS.
Aż dziwiło go to, iż wcześniej nie zwrócił na nic uwagi. Ale jak nad tym lepiej się zastanowić, to przecież wiadomo, że takie ‘rarytasy’ są dla niego codziennością.

   Chłopak o czarnych włosach przyglądał mu się od dłuższego czasu. Niczym zwierzę lustrujące swoją ofiarę. Przygotowujące się do ataku – nie dotykiem, ale słowem – który miał nadejść szybciej, niż Draco się spodziewał.
W końcu z innego wymiaru wyrwał go głos przyjaciela.
- Draco… - zaczął Blaise.
- Co?! – odpowiedział krzykiem blond arystokrata.
- Czemu cię tak długo nie było?! Do kurwy nędzy! Czekam tu jak jakiś debil i patrzę za tobą! Udałeś się do kibla, czy zabawiałeś się z jakąś panienką?! – warczał mocno zirytowany, czarnoskóry chłopak. Draco skrzywił się nieznacznie.
- A weź się kurwa odpierdol! Nie twoja zasrana sprawa.
Brunet z tej odpowiedzi wywnioskował, że coś musiało być na rzeczy, skoro jego najlepszy przyjaciel nie chwali się nowym trofeum do kolekcji. Przypatrywał mu się jeszcze dość długą chwilę, przez co z opóźnieniem zrozumiał, że „męska blondynka” jest mocno rozkojarzona i zamyślona.
- Stary, co Ci, kurwa? Wyglądasz, jakby Cię ktoś w kosmos wypierdolił. - odezwał się w końcu Zabini.
- A co Cię to?! – warknął wkurzony Ślizgon.
- Obchodzi mnie to, bo jesteśmy psiapsiółkami. – mruknął dziewczyńskim tonem, mając nadzieję, że właśnie tym stwierdzeniem zwróci jego uwagę. Nie mylił się. Blondwłosy wybałuszył oczy, a jego usta przybrały kształt litery „o”. O to mu właśnie chodziło. - Ale Draco… Kurwa! Wychodzisz z tej durnej łazienki i pierdzielisz nie od rzeczy… Coś ty tam najlepszego odpierdalał?
- „Staaaaaary” – przeciągnął samogłoskę, a Zabini przez chwilę miał wrażenie, że chce się wymigać od odpowiedzi. – Nic mi nie jest i nic mi nie będzie! Kapujesz?! – odpowiedział zdenerwowany Malfoy junior.
- Nie, nie kapuję ! I kurwa, w tym momencie gadaj, co tam się wydarzyło! Jeśli nie, to sam się dowiem! – Po czym przyjaciel Dracona miał zamiar udać się na wskazane wcześniej, miejsce niewiadomego zdarzenia. Jednak powstrzymała go od tego ręka blondyna. Miał zbyt poważny wyraz twarzy, aż za poważny jak na arystokratę, jak na psiapsiółkę czarnoskórego, która zawsze była ‘troszkę’ nadpobudliwa. Malfoy wyglądał, jakby się, dopiero co, urwał z horroru. I to nie takiego byle jakiego. Jakiejś opowieści pełnej grozy i zwrotów akcji.
Przyjaciel księcia Slytherinu wysłuchał jego przejmującej historii, po czym skomentował to jednoznacznie.
- Myślałem, że tylko ludzie w Hufflepuffie są idiotami! – a potem udał się do łazienki, gdzie leżała nieprzytomna, młoda Gryfonka.

~***~

   Wszedł po czym zobaczył leżącą sylwetkę osoby płci przeciwnej. Dookoła rozlewała się wielka bordowa kałuża krwi. Chłopak stanął jak wryty. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
Po części nie docierała do niego informacja, że dokonał tego jego najlepszy przyjaciel.
Wiedział, że Malfoy jest agresywny, zaczepny i wiedział, że jeśli ktoś go rozdrażni, to bez jakiegokolwiek wahania, rusza się z tą osobą rozprawić. Jednak nigdy w życiu nie uderzył, ani nie uderzyłby żadnej dziewczyny i na żadną nie podniósłby ręki – nawet na szlamę. To był dla Zabiniego totalny szok, zaczął się zastanawiać, czy naprawdę zna Dracona tak dobrze, jak myśli. Czy wie o nim wszystko, co powinien wiedzieć. Musiał koniecznie z nim porozmawiać, przecież nie może się tak dłużej zachowywać. Postanowił jednak, że swoim zapewne długim monologiem, pt.,, Jak postępować z kobietami – poradnik Pana Zabiniego’’,  obdarzy arystokratę później. Teraz trzeba się zająć Hermioną. Miał tylko nadzieję, że to nie będzie nic poważnego.
   Powoli podszedł do poranionej dziewczyny. Wyglądała okropnie. Posiniaczone dłonie tylko oszpecały jej piękne, a zarazem zgrabne ciało. Nie mógł pogodzić się z myślą, że to wszystko sprawka jego najlepszego kumpla. Nigdy nie spodziewałby się po nim czegoś tak brutalnego i to w stosunku do dziewczyny.
Klęknął przy niej, obracając jej twarz w stronę jego. Dopiero teraz to zauważył. Mała, ale za to głęboka dziurka, z której wypływał potoczek krwi. Szybko sięgnął za pas, po czym wyciągnął stamtąd swoją różdżkę. Powoli zaczął oczyszczać dziewczynę z resztek krwi, a następnie swoje poczynania przeniósł na kafelkową podłogę. W między czasie zdążył też opatrzyć jej ranę.
Gdy już wszystko skończył, starał się delikatnie ocucić dziewczynę.
- Ej Grang... Hermiona.– wypowiedział jej imię dość głośno. Niestety, tak jak myślał,
dziewczyna nie zareagowała.

11 komentarzy:

  1. Wreszcie! Siedzę na kompie i nagle coś mnie tknęło. A może zajrzę na bloga... Zrezygnowana włączam a tu nowy rozdział!
    Super jak zwykle! Szkoda tylko że któtko. Nie mogę doczekać się następnej notki:-)
    ~Margo

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzewczyny zawiodłam się na Was... Jak możecie! Dlaczego skończyłyście notkę w takim momencie! Katujecie nas;-) Mam nadzieję że nowa notka bd szybko:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysły macie naprawdę ciekawy, ale mam kilka uwag :) Moim zdaniem jest tu nieco za dużo przekleństw. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko nim, bo same je stosuje i w życiu i w pisaniu, ale jak to mówią, co za dużo to nie zdrowo :D Poza tym myślę, że notki są trochę za krótkie. Ledwo zdążyłam się wciągnąć w fabułę, a tu już koniec. No ale to jest tylko moje zdanie, które ktoś może podzielać lub nie :)
    Tak czy siak, życzę wam powodzenia w dalszym pisaniu i dużo weny :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanujemy zdanie każdego czytelnika. Przekleńswa postaramy się ograniczyć, a co do długości rozdziałów to na pewno się poprawimy i będą coraz dłuższe :)

      Usuń
  4. Wszystko fajnie, pomysł jest, ale według mnie też troszkę za dużo przekleństw i powtórzeń, i oczywiście moją radą jest popracowanie nad tym :)
    Wytrwania dzięwczęta,
    L. ;*
    http://dramione-luthien.blogspot.com/

    http://dramione-invisible-love.blogspot.com/
    Wyłączcie weryfikację obrazkową :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się zaczyna :) Ciekawa jestem, jak to rozwiniecie. Czekam na więcej :D

    D.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział? Dziewczyny nie męczcie nas już!:-P
    Pozdrawiam
    G.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyny! Czemu jesteście takie! Czekamy na następną notkę już długo! Dodajcie w końcu chociaż jakąś informację o nowym rozdziale.
    Pozdrawiam
    Zirytowana jednak ciągle (jeszcze) uśmiechnięta Margo

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszymy się^^
    ~Margo

    OdpowiedzUsuń